piątek, 14 sierpnia 2020

Podstawy szydełkowania: Jak zacząć?

W poprzednim poście wypisałam wszystkie zalety regularnego szydełkowania, których doświadczyłam na własnej skórze. Teraz pora przejść do konkretów i wyjaśnić...

...jak zacząć szydełkować?

Jeśli nie mamy jakieś mamy, babci lub cioci, które mogłyby nas nauczyć, najlepszym źródłem jest oczywiście internet.
Na YouTube można znaleźć mnóstwo filmów w różnych językach, które pokazują od początku do końca jak zrobić robótkę według konkretnego wzoru. Dla wielu osób to jest super metoda na naukę i pierwsze robótki szydełkowanie. Ja jednak widzę jedną wielką wadę.

wtorek, 21 lipca 2020

Co ma wspólnego szydełkowanie z czarami? O tym, dlaczego pokochałam "machanie patykiem"


Dla osób, które mnie dobrze znają, nie powinien być zaskoczeniem fakt, że uwielbiam szydełkować. Również dalszym znajomym przewinęło się pewnie jakieś zdjęcie z włóczką, szydełkiem lub gotową robótką. Wielu z Was pewnie cały czas zadaje sobie jedno pytanie:

Jak do tego doszło?

Myślę, że odpowiedź już znacie...

czwartek, 9 lipca 2020

Ja i depresja, czyli całe życie w masce



Podobno, aby się odbić, trzeba sięgnąć dna. Rok temu odkryłam, ile prawdy jest w tym popularnym stwierdzeniu. Kiedy zmarła jedna z najbliższych mi osób, rozsypałam się całkowicie. Uświadomiłam sobie, że mimo iż, przez lata wisiałam na krawędzi, to dopiero teraz zabrakło mi sił, aby dalej się na niej utrzymać. Dopiero kiedy z niej zleciałam, gdy miałam wrażenie, że już jest za późno, aby cokolwiek odkręcić, udało mi się wykonać pierwszy krok ku nowemu

Ale zacznijmy od początku...

czwartek, 8 marca 2018

Temat pracy dyplomowej i czym jest dla Was miłość


Pisałam już o tym kim jestem. Teraz powiem coś więcej na temat moich studiów.
Bo uwaga! Jestem magistrem!
Chociaż nie wyglądam i właściwie po obronie niewiele się w moim życiu zmieniło. Jednak pisanie prac dyplomowych to był jeden z najciekawszych momentów podczas mojego studenckiego życia. Wiele osób uważa, że to jest zbędne zakończenie studiów, skoro pozdawaliśmy egzaminy to możemy iść już dalej w świat. 
Czy ja też tak uważałam?
Oczywiście, że tak! Napisanie pracy dyplomowej nigdy nie jest proste i zawsze wymaga trochę wysiłku. Najważniejsze jest jednak znalezienie dobrego tematu. Mi się to udało w połowie, no dobra w trzech czwartych. Dlaczego? O tym za chwilę.

sobota, 3 marca 2018

Wspólne mieszkanie - jak przeżyć?


W związku przychodzi w końcu taki moment, że trzeba zrobić krok dalej. Czasem jest to krok do sklepu po wino, a czasem coś większego.
Niektórzy w tym momencie zaczynają myśleć o ślubie. Inni starają się uniknąć tego tematu i skupiają się na wspólnym mieszkaniu.
O tym czy warto brać ślub pisałam tutaj.
A co ze wspólnym mieszkaniem?

Kiedy jest najlepszy moment na wspólne mieszkanie?

Na pewno musicie ustalić kolejność:
  • Czy najpierw ślub? 
  • Czy najpierw mieszkanie? 
  • Czy najpierw dziecko? 
Najczęściej to ostatnie wywołuje lawinowo te dwa wcześniejsze. Chociaż niekoniecznie.

czwartek, 1 marca 2018

Kim jest Karo? 10 faktów!


Zacznę od krótkiej wzmianki kim właściwie jestem. Nie lubię mówić, ani pisać o sobie. Wynika to z tego, że raczej skupiam się na tym co jest złe i wymaga poprawy. Rzeczy pozytywne lub neutralne zazwyczaj pomijam niezauważone.


  1. Nazywam się Karolina, mieszkam na skraju Warszawy. Co oznacza, że do centrum jadę dłużej niż ludzie z innych miejscowości, ale za to mam jakieś 100 metrów do lasu. Takiego prawdziwego.
  2. Mieszkam w piwnicy, dlatego nie spodziewajcie się jakiejś ogromnej ilości zdjęć, bo światło tutaj jest delikatnie mówiąc kiepskie.
  3. Mam kota i trochę psa, bo pies mieszka na górze, ale często wpada po jakiś smakołyk lub głaskanko. Moim duchowym zwierzęciem jest jednak wilk i z nim się utożsamiam.
  4. Uwielbiam gry komputerowe i jest to dla mnie najlepsza forma spędzania wolnego czasu. Niestety czasem zabierająca go zbyt wiele.
  5. Choruje na Hashimoto, przez co moje życie odrobinkę kręci się wokół sposobów na normalne funkcjonowanie. Od początku tego roku nie jem glutenu, więc do "rozrywek" muszę dodać analizowanie składów i szukanie przepisów. Mam też alergię na jajka, więc te obydwie czynności wydłużają się dodatkowo.
  6. W związku z tym może kiedyś wrzucę jakieś przepisy, ale szczerze wątpię, bo w kuchni umiem zrobić tylko bałagan. A sprzątanie też nie jest moją mocną stroną.
  7. Lubię muzykę, ale raczej z tych cięższych. Uwielbiam też koncerty, ale koncerty są drogie i wypadają zazwyczaj w najgorszych możliwych terminach, więc chodzę raz na dwa lub trzy miesiące.
  8. Kiedyś czytałam książki, nawet dalej to lubię, ale nie czytam. Cały czas nie wiem dlaczego nie mogę się zebrać do czytania, skoro sprawia mi to przyjemność. A jak już się zbiorę to książka starcza mi na maksymalnie dwa wieczory.
  9. Zaczęłam pisać wiele opowiadań w życiu, ale skończyłam tylko dwa z nich. I to jak miałam mniej niż dziesięć lat...
  10. Nie lubię świąt - o czym pisałam podczas poprzedniego podejścia do mojego bloga

Mogłabym w sumie wymieniać dłużej. Ale miało być 10 to jest 10. Wybrałam jakieś całkowicie losowe fakty. Pewnie jest dużo ciekawszych lub bardziej istotnych, które w tej chwili pominęłam. Na pewno kiedyś o nich napiszę, lub same wyjdą w innych postach.

Na blogach lifestylowych czytelnicy lubią wiedzieć kto do nich pisze. Jednak, czy to jest blog lifestylowy? Bo ten mój "lajf" nie ma chyba żadnego konkretnego stylu. 
Właściwie to jest całkiem zwyczajny. No ale zobaczymy, może się jakiś "stajl" z czasem znajdzie 😀

wtorek, 27 lutego 2018

Wielki powrót i spełnianie marzeń

Cześć!
Albo raczej witam ponownie!

Dawno temu chciałam pisać bloga. Miałam jakieś tam pomysły i jakieś tam plany.
Oczywiście lenistwo i "bylejakość" wzięły górę.

Później postanowiłam pisać bloga tematycznego dotyczącego porad miłosnych, związkowych i tak dalej.
Dlaczego to też nie wypaliło? Bo wyobrażałam sobie, że nagle z dnia na dzień wejdą tysiące ludzi i zostawią kilkaset komentarzy.
Nie weszli.

Teraz jednak coś już wiem i cele mam nieco inne. Chcę pisać dla siebie, a nie dla tego "niewiadomoczego" czego spodziewałam się wcześniej. Zmieniło się też moje życie i priorytety.

Moim celem jest jeszcze jedna zmiana: chcę się pozbyć bylejakości, której pozwoliłam wejść do mojego życia. Chcę odnaleźć swoje marzenia, a później do nich dążyć. 
I robić to co kocham - pisać. Nawet jeśli miałabym pisać o głupotach, których jeszcze niedawno nie mogłam zrozumieć.

Teraz już wiem, że muszę nauczyć się robić rzeczy dla siebie. Nie dla sławy, nie dla pieniędzy.
Dlaczego to co mi sprawia przyjemność staje się dla mnie nieatrakcyjne jeśli mam robić to tylko dla siebie.

Ale przejdźmy do rzeczy

O czym planuje pisać?


  1. O codzienności
  2. O zainteresowaniach
  3. O tym co jest fajne, a co nie jest fajne
  4. Dalej ciągnąć wątek poradniczy w zakładce "Miłość i seks" - pierwotnie na stronie Poradnik Ka

Dokąd mnie to doprowadzi? Nie wiem. Ale chce czerpać przyjemność z tego co lubię. A blog ten ma być świadkiem mojego rozwoju i dążenia do celu.

Chcecie mi towarzyszyć? To zapraszam na pokład!



piątek, 10 lutego 2017

Sztuka kochania, czyli polska rewolucja seksualna

Rewolucja seksualna w USA

Rewolucja seksualna na świecie miała miejsce na przełomie lat '50 i '60 XX wieku. John Rock prowadził badania mające na celu zwiększenie płodności kobiet. Zgodnie z jego teorią podawany przez parę miesięcy progesteron miał zatrzymać owulacje, aby po jego odstawieniu jajniki pacjentek zaczęły działać dużo mocniej. Terapia ta okazała się tylko częściowo skuteczna, jednak żadna z pacjentek w czasie otrzymywania progesteronu nie zaszła w ciążę. W związku z tym inny naukowiec Gregory Pincus, pracujący już od lat '30 nad wynalezieniem sposobu na uniknięcie ciąży, postanowił nawiązać współpracę z Rockiem. Udało mu się nawet przekonać kolegę, że świadome rodzicielstwo jest możliwe tylko wtedy, kiedy kobiety będą miały możliwość regulacji swojej płodności.
Kilka lat później pracownik jednej z firm farmaceutycznych przez przypadek (!) odkrył jak stworzyć syntetyczny progesteron. Badania pokazały, że połączenie tego składnika z zsyntetyzowanym estrogenem daje prawie 100% ochronę przed ciążą.
Tak powstała pigułka antykoncepcyjna. Początek rewolucji seksualnej na świecie i jeden z czynników wpływających na wyzwolenie kobiet.

Jak to było w Polsce?

Pigułka trafiła do polskich aptek już w 1966 roku. To wyjątkowo szybko biorąc pod uwagę ówczesną sytuację naszego kraju. Mieli do nich dostęp jedynie lekarze oraz farmaceuci, ale też nie wszyscy. Początkowo prowadzone były testy który środek będzie odpowiedni dla Polek. Po kilku latach na rynku pojawiały się coraz to nowsze specyfiki.
Większość lekarzy zachwycała się pigułką i przepisywała je bez opamiętania pacjentkom. Niektórzy jednak zwracali uwagę, że nie ma pewności co do skutków ubocznych i pacjentka musi być pod stałą opieką ginekologa. Jedną z osób sceptycznie podchodzących do antykoncepcji hormonalnej była Michalina Wisłocka.


"Sztuka kochania"

Film biograficzny opowiadający o Wisłockiej jest hitem w polskich kinach. Nie bez powodu. Nasze społeczeństwo nadal uważa, że seksualność jest tematem tabu, jednak ciężko znaleźć kogoś w wieku 40-60 lat kto nie czytał po kryjomu "Sztuki kochania". Twórcy filmu mówią o Wisłockiej jak o rewolucji seksualnej. Polskiej rewolucji, która odmieniła życie seksualne tysiąca polaków.
Jako pierwsza w naszym kraju zwróciła uwagę na kobiecą seksualność. Stworzyła też pierwszy poradnik Kamasutry, a jej debiutancka książka nie znika z półek sklepowych. Można o niej mówić jak o legendzie. I tak właśnie powinno się mówić.

Krytyczna lektura

Film na pewno zachęci młodych ludzi do zainteresowania się "Sztuką kochania", jednak należy patrzeć na tą książkę przez pryzmat tamtych czasów. Wiele informacji dostępnych w starych wydaniach jest nieaktualna, przedawniona, a wręcz niebezpieczna. Niektóre z punktu widzenia dzisiejszego czytelnika wydają się śmieszne (np. cały rozdział o tym, że przed randką należy się umyć). Profesor Zbigniew Izbebski zwraca uwagę, że od pierwszego wydania minęło 40 lat i spojrzenie na równość w związkach i stereotypy dotyczące płci odbiegało od dzisiejszych wyobrażeń.


Kochanie na ekranie

Warto wybrać się do kina na "Sztukę kochania". Z całym sercem polecam ten film. Mimo że minęło tyle lat od śmierci Wisłockiej to obraz, który widzimy na ekranie próbuje przełamać niektóre tabu nadal funkcjonujące w naszej kulturze. Poprzez ten obraz Michalina Wisłocka dokonuje kolejnej rewolucji seksualnej uświadamiając młodym polakom jak ważne jest dobre życie seksualne, a z drugiej strony przypomina tym co czytali "Sztukę kochania" w młodości o tym o czym mogli już zapomnieć. O tym jak ważny jest seks w miłości, ale też jak piękny jest seks z miłości.
A po seansie warto zajrzeć do "Sztuki kochania" Michaliny Wisłockiej. Z jednej strony patrząc przez pryzmat ciekawostki historycznej, a z drugiej jako nieśmiertelny poradnik.
Bo przecież niektóre informacje nigdy się nie starzeją :)

piątek, 2 grudnia 2016

Kryzys na scenie uczuć.

Nikt nie jest idealny. Nie ma też idealnych związków czy partnerów.
Każdy ma jakieś tam wady, lecz nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.

Zazwyczaj na początku związku druga połowa nie ma żadnych wad. Idealizujemy partnera, a to co nam nie pasuje spychamy na drugi plan.
Z biegiem czasu kurtyna opada.
Ale nie od razu - zsuwa się powoli ukazując nam po kolei wszystko to co tam wepchnęliśmy za nią.

I nagle widzimy te porozrzucane skarpetki.
Nagle zauważamy jak ona długo się szykuje w łazience.
Nagle zaczynamy dochodzić do wniosku, że on chyba jednak bardziej kocha swoją konsolę.

Czujemy jak podmuch tego wszystkiego co było za kurtyną prawie nas spycha ze sceny.
Prawie. 
Wszystko zależy czy pozwolimy sobie na zepchnięcie, czy jednak spróbujemy odsłonić kurtynę do końca i zaakceptować to co jest za nią schowane.

Nie da się wybrać tylko niektórych rzeczy, a inne przykryć zasłoną.
Albo bierzemy go/ją z całym scenicznym i pozascenicznym inwentarzem. 
Albo schodzimy ze sceny i kończymy znajomość.
Proste?
Nie. Nikt też nie powiedział, że będzie łatwo.
Bo czasem nawet jak całokształt jest niesamowity to jakaś obiektywnie drobna rzecz może łypać na nas złowrogo zza kulis. I jeśli zaczniemy udawać, że jej nie widzimy, spróbujemy dalej chować ją za kurtyną, to jest ryzyko, że w końcu to wszystko runie.
Na nas. 

Nie możemy też założyć, że uda nam się wejść za kulisy i pozmieniać całą scenografię.
Owszem, może się udać przesunąć pare rzeczy.
Oczywiście nie ma nic za darmo.
Ceną będzie pozwolenie drugiej osobie na pozmienianie nieco w naszych kulisach.
On zgodzi się grać mniej na konsoli, ona wyniesie kosmetyczkę do innego pokoju i nie będzie zajmować łazienki całymi godzinami.

Przede wszystkim jednak musimy założyć, że scenografia jest stała i albo odkrywamy kurtynę do końca i akceptujemy to co tam jest.
Albo pamiętamy, że trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść.

Jeśli mamy wątpliwości to zadajmy sobie pytanie:
Czy za 20 lat nadal chcę być z człowiekiem, który <cośtam>?

I gdy bez wahania odpowiemy, że nie chcemy, to po co marnować swój czas?

Nie zmienimy partnera na siłę. Możemy tylko stosować kompromisy i sugestie. Mówić co nam nie pasuje i proponować rozwiązanie. Ale nie zakładać, że z dnia na dzień będzie innym człowiekiem. Może się okazać, że niektórych cech nie da się tak łatwo pozbyć.

Jeśli kogoś na prawdę kochamy to  jesteśmy w stanie spróbować przynajmniej bez strachu patrzeć na to co jest za kurtyną i akceptować wszystko co się tam znajduje.
Jeśli jednak okaże się to być dla nas szkodliwe, to się zastanówmy czy nie jest to dobry moment aby powiedzieć sobie "the end".


poniedziałek, 7 listopada 2016

Brać czy nie brać? - oto jest pytanie!

Wiele par w końcu staje przed dylematem:
Brać czy nie brać?
Nie chodzi oczywiście o substancje psychoaktywne lub kredyt (aczkolwiek on łączy ludzi mocniej niż jakakolwiek inna deklaracja).
Chodzi o ślub.

Dla jednych niepotrzebna formalność - dla innych spełnienie marzeń.

Kiedy brać ślub?

Kiedy kochamy drugą osobę i chcemy spełnić z nią całe życie. 
Może brzmi to banalnie, ale często w momencie zawierania związku małżeńskiego słychać "najwyżej się rozwiedziemy" albo "żeby dzieci miały normalną rodzinę".

Jeśli rodzice wezmą ślub "z przymusu" i to dzieci i tak nie będą miały normalnej rodziny, bo nie chodzi o to żeby wychować je w atmosferze kłótni i konfliktów. No i udawanej miłości.

Jeśli rodzice się rozstaną, ale w pokojowym nastawieniu będą obydwoje wychowywać dzieci nie mieszkając razem to mają szansę na normalną rodzinę.

Co do rozwodu, zawsze należy brać pod uwagę, że coś może pójść nie tak.
Intercyza nie jest też takim głupim rozwiązaniem. 
Ale chodzi o to, że jak się dzieje źle to para powinna chcieć walczyć o ten związek. Poszukać pomocy u specjalistów, poradzić się innych, a przede wszystkim rozmawiać.
Rozmowa to podstawa zdrowego związku. 

A jeśli nadal nie jesteście przekonani to warto pomyśleć...

...co nam daje ślub?

  • Małżonek ma prawo do informacji medycznej lub załatwiania spraw w urzędach. W przypadku niezalegalizowanych związków możemy spotkać się ze stanowczą odmową.
  • Dziecko żony z automatu uzyskuje ojcostwo jej męża. Nie trzeba ustalać ojcostwa w sądzie lub pisać oświadczeń.
  • Można łatwo zmienić nazwisko na to należące do partnera.
  • Polityka rodzinna najczęściej obejmuje małżonków lub osoby samotnie wychowujące dziecko. W przypadku związków niezalegalizowanych jeden z rodziców może mieć trudności w uzyskaniu wsparcia ze strony państwa
  • Możliwość wspólnego rozliczania się z państwem
  • Nieopodatkowane darowizny
  • Wspólnie adoptować dziecko może tylko para małżeńska
  • Bezrobotny małżonek otrzymuje ubezpieczenie zdrowotne ze strony partnera
  • Automatycznie dziedziczymy po małżonku
  • Aby się definitywnie rozstać konieczny jest rozwód. A do rozwodu konieczne jest przemyślenie całej sytuacji przynajmniej dwa razy i trudniej jest podejmować nieprzemyślane decyzje.
  • Można mówić o kimś "mój mąż" lub "moja żona" ;-)

Oczywiście wszystko ma swoje wady:

  • W przypadku nieustalenia rozdzielności majątkowej, kiedy jeden z małżonków zaciągnie kredyt, to komornik może zająć ich wspólny majątek
  • W niektórych przypadkach osoby samotnie wychowujące dzieci mają różne przywileje np. pierwszeństwo w uzyskaniu miejsca w przedszkolu państwowym
  • Do rozstania konieczny jest rozwód, co dla niektórych może być przeszkodą i dodatkowym stresem np. konieczność zeznawania w sądzie, przedłużające się rozprawy, orzekanie o winie itp.

Wszystko fajnie....

...ale trzeba również podjąć decyzję jaki wziąć ślub?

W 2015 roku ponad 62% ślubów to były ceremonie konkordatowe. Nie trzeba dodawać, że znaczną przewagę miał tutaj kościół katolicki. Z roku na rok ta liczba spada, jednak w porównaniu do innych krajów jest ich nadal bardzo dużo. 

Ślub kościelny ma dużo sensu w przypadku osób wierzących. To jest chyba oczywiste i nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Dla niektórych ważne jest aby przysięgać przed Bogiem. Innym wystarczy do tego jedynie urzędnik.

Dlatego postanowiłam wymienić zalety ślubu cywilnego, który nadal jest w mniejszości:

  1. Tylko urzędnik Urzędu Stanu Cywilnego może sporządzić akt małżeństwa. Oznacza to, że w przypadku ślubu kościelnego ksiądz ma obowiązek wysłać dokumenty do USC w przeciągu kilku dni. Jeśli tego nie zrobi (a to też się zdarzało) w świetle prawa para nie jest małżeństwem.
  2. Ślub kościelny jest bardziej widowiskowy, ale często wychodzi znacznie drożej niż cywilny.
  3. Na ślub cywilny nie przyjdą osoby "z ulicy". W przypadku kościelnego często odbywa się wtedy normalna msza na którą każdy może przyjść.
  4. Od niedawna jest możliwość wzięcia ślubu cywilnego w plenerze. Jedynym warunkiem jest wybranie odpowiednio godnego miejsca, które zaakceptuje urzędnik USC.
  5. Jeśli zależy nam na białej sukni z welonem to możemy też założyć taką na ślub cywilny. W dzisiejszych czasach nie jest to postrzegane jako coś niewłaściwego.
  6. Z drugiej strony jeśli nie lubimy zbytniej ekstrawagancji możemy się ubrać skromnie, w garsonkę. W przypadku ślubu kościelnego jest to gorzej postrzegane.
  7. Terminy na ślub cywilny są krótsze niż na kościelny. Nie wymagają również nauk przedmałżeńskich oraz dodatkowych sakramentów. W niektórych miejscach można wziąć taki ślub zaledwie miesiąc po zgłoszeniu.
  8. Ślub cywilny trwa zaledwie 15-20 minut, więc nie ma problemu z planowaniem czasu. 

Regułka

Istnieje też spora różnica między tekstem przysięgi ślubnej kościelnej, a cywilnej. 
W przypadku ślubu kościelnego brzmi ona:
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
(...)
... przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego"

Natomiast przysięga cywilna brzmi:

"Świadomy/Świadoma praw i obowiązków wynikających z zawarcia małżeństwa uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z ... i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe."

Do niedawna były obowiązki wynikające z założenia rodziny, teraz zmieniono na małżeństwo. Sens pozostaje jednak ten sam.


Decyzję o tym czy i jaki wziąć ślub pozostawiam Wam. Warto jednak przemyśleć wszystkie za i przeciw, a najlepiej "wypróbować się" w związku kohabitacyjnym, a dopiero wtedy sięgnąć po obrączki.